W jednym z opowiadań Henry’ego Kuttnera występuje wybitny badacz i wynalazca, który wpada na pomysły tylko wtedy, gdy jest kompletnie pijany. Kiedy się budzi, spostrzega, że znowu coś wymyślił i skonstruował, ale nie ma pojęcia, czym to właściwie jest i co robi. Pod pewnym względem sytuacja kognitywisty jest podobna do zagubienia Kuttnerowskiego bohatera. Kognitywista ma nadzieję na wyjaśnienie, jakie myśli kryje czarna skrzynka lub o czym myśli jego robot. Ale zaglądanie do czarnej skrzynki nic nie da, a nawet nie jest potrzebne, bo inżynier-konstruktor nie jest w lepszym położeniu niż obserwator albo rozmówca robota. Nie podoba mi się ta konkluzja. Na pewno gdzieś się pomyliłem. Tylko gdzie